henryka.

henry

kartonowy zamek taki. najs. łona fak?

henry

przyciągnął tu swoją nową koleżankę, której imienia jeszcze nie znał. do tego czasu zdążył rozpiąć guziczki jej koszulki w hawajskie kwiatky i całował jej obojczyki.

Charlene

- ładnie tu masz - przynajmniej tyle zdążyła zauważyć znad jego ramienia. popchała go nieco w kierunku kanapy.

henry

ucieszył się i pozbawił ją koszulki pod którą ojakmiło nie miała staniczka. przesunął dłońmi po jej ramionach i uznał, że używa dobrego kremu nawilżającego bo są całkiem sympatyczne w dotyku. rozpiął pasek swoich spodni i całował szarlenowe piersi.
-mryy!

Charlene

zdjęła swoją spódnicę i rzuciła gdzieś obok kanapy, na razie nie przejmowała się nią i zamiaru takiego przez najbliższy czas nie miała, bo było ciepło i jak jej nie odzyska to może wracać bez niej, nieważne, włożyła łapki pod jego odzienie dolne, pod spodnie znaczy, i zmacała mu generalne tyłek, upełnie fajny, a spodnie nieco w dół zsunęła, no halo, nie miała rąk do kostek, węc spodnie zostały mu w okolicy ud. fajnych.

henry

zsunął je do kolanek, bo uznał że niżej nie ma potrzeby. razem z bokserkami w misie jogi, bo jego penis potrzebował teraz więcej miejsca. oblizał spierzchnięte usta, a potem policzki szarlin.

Charlene

zachichotała, przepraszam za nią, ale to łaskotało i umieściła ręce na jego łopatkach mniej więcej lekko podrapała lewą kciukiem. raczej paznokciem kciuka.

henry

wszedł w nią, soriveri nie lubię słowa tego ale wiecie rozumiecie.. trzeba.
-jak ci na imię, młoda? - szepnął jej chyba bezczelnie trochę w ucho i poruszał się w rytmie czacza. żartuję z tym ostatnim.

Charlene

odpowiedzieć nie zdołała gdyż chcąc nie chcąc stwierdzę, iż henry czym wchodzić miał, więc rzekła tylko;
- och.
mógł traktować to jako komplement.

henry

-oh - odpowiedział zadowolniony jakżeby inaczej i odgarnął jej ręką jedną włosa z czoła, bo drugą trzymał ją za tyłek.

Charlene

przesunęła wierzchem dłoni po jego kręgosłupie, wystającym nieco, ucieszyła się, że nie miał kolczyka w sutku. ani nigdzie indziej.

henry

on też się cieszył.

Charlene

-hej - podniosła się nieco do pozycji siedzącej. - zróbmy to jeszcze raz. ;pp

henry

spojrzał na nią z uznaniem i ochoczo zabrał się do pracy, tym razem dla urozmaicenia całując jej obojczyki i ssąc sutki.

Charlene

-ojej - jęknęła sobie, bo dobre jęknięcie nie jest złe i przewróciła go trochę na plecyy, bo lubiła też czasem górować. i weszła w niego, xd.